Wykładnia strzelenia sobie w stopę, powtórzona za osobą, która nie dała się poznać w Łomiankach jako osoba transparentna i o stabilnych poglądach (vide - Kościelna Droga, która NIE MOŻE a NAWET MUSI powstać), niestety stoi w sprzeczności z obowiązującym w tamtym czasie Statutem Miasta i Gminy Łomianki, w którym były wyraźnie określone obowiązki burmistrza i rady miejskiej. W tym przypadku mieli prawo zwołania zebrania, czego nie zrobili. Miało to na celu oszkalowanie sołtyski i ukaranie mieszkańców z informacją na przyszłość żeby wybierać “odpowiednich” kandydatów i pokazanie im, że burmistrz może w przeciwnym wypadku zastosować kij, zamiast marchewki.
Te działania pokazują jak niebezpieczne jest posiadanie monolitycznej rady miejskiej, która jako jedyne ciało samorządowe posiada narzędzia do dyscyplinowania burmistrza. Po rezygnacji pani sołtys rada powinna była zareagować żądaniem wyboru nowego sołtysa, a tego nie zrobiła, ponieważ jej większość należy do komitetu wyborczego burmistrza.
Ustawowym obowiązkiem rady miejskiej jest nadzorowanie pracy burmistrza i tylko rada otrzymała w tym zakresie odpowiednie narzędzia od rządu. Rada ma również obowiązek reprezentowania WSZYSTKICH mieszkańców i pilnowania żeby WSZYSCY mieszkańcy gminy w mieli realizowane swoje potrzeby - bo WSZYSCY mieszkańcy składają się na ich diety - nie tylko mieszkańcy osiedli, na których zostały wykonane inwestycje. Pozwolenie, żeby burmistrz realizował zadania tylko w osiedlach, z których pochodzą radni wybrani z jego komitetu wyborczego - jest najzwyczajniejszym pogwałceniem ustawowego obowiązku radnego. Taka rada nie powinna mieć społecznej akceptacji i wszyscy powinni zdawać sobie z tego sprawę.
Radny, który zgadza się, aby urzędnik odbierał sołectwu należne fundusze i nic nie robi w tym zakresie - gwałci obowiązek wyznaczony mu przez ustawę o samorządzie. Daje też bardzo niebezpieczny sygnał dla mieszkańców, że takie działania są możliwe. To niedopuszczalne, ponieważ cofa nas w rozwoju jako społeczeństwo o kilkadziesiąt lat. Promuje dobrze znaną z poprzedniego ustroju postawę “po co się wychylać/ nie da się /lepiej siedzieć cicho”, która umożliwia urzędnikom dowolność działania w imieniu wąskich grup interesów, zamiast na rzecz społeczności pojmowanej kompleksowo.
Nasza rada ewidentnie stoi w konflikcie interesów ze swoimi obowiązkami. Nie może bezstronnie reprezentować mieszkańców, bo w tym przypadku musiałaby wystąpić przeciwko osobie, od której zależy czy będą przez następne cztery lata pobierać diety (u nas zdaje się ok.1600/mc). Jak wiadomo, część osób została pozbawiona swoich wysokich emerytur, więc taka kwota to obecnie poważne uzupełnienie domowego budżetu i nie ulega wątpliwości, że jest i będzie przyczyną daleko dalej posuniętego konformizmu rady, jeżeli nie wprowadzi się do niej w nadchodzących wyborach zróżnicowanej reprezentatywności.
Co do “dostania” Al.Chopina: nie powinno się rozpowszechniać takiej feudalnej stylistyki. Budowa Al.Chopina była zaplanowana od dawna i bez względu na to kto byłby burmistrzem, musiałaby zostać wykonana.
Sugerowanie, że jacyś mieszkańcy mogą coś “dostać” od urzędnika, któremu płacą ze wspólnych podatków pensję za sprawne realizowanie swoich wspólnych potrzeb - w zamian za przymknięcie oka na pewne manipulacje - w tym przypadku odebranie budżetu sołeckiego - pokazuje jak dużo jeszcze jest do zrobienia w kwestii edukacji społecznej. To akceptacja szeroko rozumianej korupcji w sensie materialnym (“dostanie drogę”) i niematerialnym (“dostał to co chciał, więc będzie teraz lojalny”). To suwerenne myślenie z korzeniami w poprzedniej epoce rozwoju naszego kraju i jak widać, niestety nadal obecne w świadomości wielu, wydawałoby się - wykształconych osób. Czy to zatem prawda, że trzeba co najmniej trzech pokoleń, aby zmienić sposób myślenia w społeczeństwach dorastających w kulturach autorytarnych? Jeżeli tak, to na szczęście jesteśmy już blisko
ps. Piszę z komórki więc mogły się zdarzyć jakieś lapsusy