Pytanie o to, co robić by społeczeństwo obywatelskie nie przegrało kolejnych wyborów w Łomiankach, nie jest nowe. Zadawaliśmy i zadajemy je wielokrotnie. Dziś mamy dla tej dyskusji świeży impuls, nowy zastrzyk intelektualnej adrenaliny. W całej Polsce ludzie zaczęli sobie zadawać podobne pytania. Warto jest słuchać tych głosów i przymierzać je do naszych lokalnych realiów. Podobieństw jest aż nadto dużo, jest też i specyfika. Dlatego nasze szare komórki też są potrzebne. Nie wystarczy: kopiuj i wklej. Trzeba rzecz dobrze przemyśleć. Interesujące sugestie są np tu:
P.Kraśko podał bardzo dobry przykład - jak w Stanach buduje się wspólnoty. Jest grupa (lub osoba) inicjująca temat, potem dołączają się do niej partnerzy (oferujący wiedzę lub pomoc specjalistyczną) i ostatecznie - wolontariusze wspierający. Nie ma zawiści o sukces pomysłodawcy, liczy się rezultat końcowy - czyli jak dana inicjatywa jest istotna dla danej społeczności. Włączają się w nią przedstawiciele wszystkich opcji politycznych, jeżeli jest to mała miejscowość. Pracują wspólnie z resztą wolontariuszy, bez obecności kamer i fotografów. W takich inicjatywach społecznych nie ma miejsca na politykowanie, w akcjach uczestniczą wszyscy mieszkańcy. U nas - trudno jest przekonać ludzi, że jeśli pomogą komuś w doprowadzeniu inicjatywy do końca, będą mogli w zamian liczyć na jego pomoc, kiedy sami poprowadzą jakąś akcję. Polska to kraj indywidualistów. Każdy chce mieć własny sukces.
Jest jeden mobilizujący nas wszystkich temat …obrona wałów przeciwpowodziowych, wtedy nie ma podziałów na naszych i inszych.
Jednak jak już wody nie ma to każdy chce te wały budować/naprawiać po swojemu